Chyba zacznę wierzyć, że w tym kraju da się jednak żyć...
: pn 10 sty 2011, 22:36
Miałem dzisiaj wrócić do domu, wejść na forum. Otworzyć w dziale "NEGATYWNIE" nowy temat i zacząć kląć na wszystkich za tą bezpruderyjną swawolę. Jednak od początku.
Wczoraj wieczorem przyjechałem z Monią do rodziców na noc. Zostawiłem samochód tam gdzie zwykle. Pod blokiem na parkingu, a raczej lekko obok niego, bo wszystkie miejsca były pozajmowane. Niczego nie przypuszczając, poszliśmy do domu. I tak minęła noc. Pobudka rano - dziś nadzwyczaj wcześnie - 6.00
- trzeba zawieźć Monie do pracy. Wsiadam do samochodu, odpalam i jak nigdy nic cofam... aż w końcu jakież było moje zdziwienie kiedy chciałem zerknąć w lewe lusterko, a zamiast odbicia, zobaczyłem zwisające - jak martwa wiewórka z gałęzi - piękne lusterko mojego autka, na połamanym uchwycie. Ależ się wqrwiłem - pomyślałem- wymijały się jakieś dwa osły na wysokości mojego samochodu to i sobie jeden moje lusterko upodobał. Nie było czasu na naprawę, pojechałem odwieźć kochaną.
Wracam do domu - przejaśnia się. Wychodzę z samochodu... O żesz ku*wa - myśle. Ja takich szkód nie narobiłem przy prędkości 50km/h przy zderzeniu z lisem, a tu... dzrwi na całej ich długości i szerokości przetarte i obite, podobnie jak nadkole i zderzak. Załamałem się - miałem auto (dotychczas) niemal nieuszkodzone. Po sprawcy ani widu ani słychu. Krótki rekonesans po okolicznyh sklepach.. no i oczywiście nikt nic nie widział...
Nie dość, że człowiek teraz ostatniego grosza się pozbywa na remont chałupy to jeszcze Ci samochód zdemolują.
Juz chciałem odpuścić, ale dobre głosy powiedziały mi idź na policję ... Hah - to se myśle, pójdę... Troche się cwaniaki ze mnie naśmieją, będzie polewka, ale będę miał czyste sumienie przynajmniej. No to poszedłem. Straciłem godzinę, na wypisanie protokołów. Na jakimś pustym dowodzie wpłaty - bo nie było pustych kartek
- narysowałem mapkę z objasnieniem sytuacji. I zostałem pożegnany przez Pana policjanta piękną puentą.
No to pojechałem, do roboty. Nie licząc zbytnio na polski wymiar sprawiedliwości pomyślałem, że po pracy sam zrobie mały rekonesans i popytam ludzi...Aż tu nagle myślenie przerywa mi telefon. Nie minęły nawet dwie godziny od zgłoszenia a w słuchawce słyszę głos: Dzień dobry (...) wykryliśmy sprawcę zdarzenia, podaje numery rej. pojazdu oraz numer polisy... No to moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:
Boże... ucieszyłem się jak małe dziecko. Jestem w szoku. Nie chciałem zgłaszać na policję tego zdarzenia, a koniec końców okazuje się, że dostanę nawet odszkodowanie. I dlatego zacznę chyba wierzyć w tą polską - tak nielubianą - policję.
Chciałem się wypłakać...
Wczoraj wieczorem przyjechałem z Monią do rodziców na noc. Zostawiłem samochód tam gdzie zwykle. Pod blokiem na parkingu, a raczej lekko obok niego, bo wszystkie miejsca były pozajmowane. Niczego nie przypuszczając, poszliśmy do domu. I tak minęła noc. Pobudka rano - dziś nadzwyczaj wcześnie - 6.00

Wracam do domu - przejaśnia się. Wychodzę z samochodu... O żesz ku*wa - myśle. Ja takich szkód nie narobiłem przy prędkości 50km/h przy zderzeniu z lisem, a tu... dzrwi na całej ich długości i szerokości przetarte i obite, podobnie jak nadkole i zderzak. Załamałem się - miałem auto (dotychczas) niemal nieuszkodzone. Po sprawcy ani widu ani słychu. Krótki rekonesans po okolicznyh sklepach.. no i oczywiście nikt nic nie widział...
Nie dość, że człowiek teraz ostatniego grosza się pozbywa na remont chałupy to jeszcze Ci samochód zdemolują.
Juz chciałem odpuścić, ale dobre głosy powiedziały mi idź na policję ... Hah - to se myśle, pójdę... Troche się cwaniaki ze mnie naśmieją, będzie polewka, ale będę miał czyste sumienie przynajmniej. No to poszedłem. Straciłem godzinę, na wypisanie protokołów. Na jakimś pustym dowodzie wpłaty - bo nie było pustych kartek

"Proszę czekać na odpowiedź, w ciągu miesiąca powiadomimy o EWENTUALNYCH postępach w sprawie. Proszę się nie łódzić bo wykrywalność takich zdarzeń jest niemal zerowa"
Spóźniłem się do pracy o kolejne 2 godziny.No to pojechałem, do roboty. Nie licząc zbytnio na polski wymiar sprawiedliwości pomyślałem, że po pracy sam zrobie mały rekonesans i popytam ludzi...Aż tu nagle myślenie przerywa mi telefon. Nie minęły nawet dwie godziny od zgłoszenia a w słuchawce słyszę głos: Dzień dobry (...) wykryliśmy sprawcę zdarzenia, podaje numery rej. pojazdu oraz numer polisy... No to moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:










Boże... ucieszyłem się jak małe dziecko. Jestem w szoku. Nie chciałem zgłaszać na policję tego zdarzenia, a koniec końców okazuje się, że dostanę nawet odszkodowanie. I dlatego zacznę chyba wierzyć w tą polską - tak nielubianą - policję.
Chciałem się wypłakać...
