Pokój Ich Duszom
Kaczyński
- ppamula
- stary wyjadacz

- Posty: 3542
- Rejestracja: czw 20 lip 2006, 08:12
- Imię: Piotr
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Co by nie mówić to wielki wstrząs na nas wszystkich a trudna do wyobrażenia tragedia dla rodzin.
Nie w taki sposób powinny być dokonywane zmiany polityczne i społeczne, za wysoka cena.
Smoleńsk, Katyń - te słowa już poznał cały świat, ale nie obarczajmy Rosjan skutkami tej tragedi. Zbieżność miejsca nie oznacza zbiezności czynów. Inny czas inni ludzie, inne pokolenia.
Wiara w patriotyzm, zjednoczenie ponad podziałami chociaz na chwilę - to powinno nas teraz motywować by uczcić pamięć ofiar.
Ciężko o tym mówić i pisać.
kilka zdań i zdjęć które mogą przyliżyć jaki był przebieg tragedii
http://avherald.com/h?article=429ec5fa
Nie w taki sposób powinny być dokonywane zmiany polityczne i społeczne, za wysoka cena.
Smoleńsk, Katyń - te słowa już poznał cały świat, ale nie obarczajmy Rosjan skutkami tej tragedi. Zbieżność miejsca nie oznacza zbiezności czynów. Inny czas inni ludzie, inne pokolenia.
Wiara w patriotyzm, zjednoczenie ponad podziałami chociaz na chwilę - to powinno nas teraz motywować by uczcić pamięć ofiar.
Ciężko o tym mówić i pisać.
kilka zdań i zdjęć które mogą przyliżyć jaki był przebieg tragedii
http://avherald.com/h?article=429ec5fa
- szatan
- klepacz

- Posty: 979
- Rejestracja: pn 18 wrz 2006, 20:02
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Amsterdam/Rzeszów
- Kontakt:
najszybciej google tłumaczem
http://translate.google.pl/translate?hl ... efault.asp
http://translate.google.pl/translate?hl ... efault.asp
Życie bez motocykla powoduje raka i choroby serca
Manual Honda VFR800 98-2001
http://rapidshare.com/files/236685669/Manual98-01.pdf
Miernik ładowania http://www.youtube.com/watch?v=IYjGraAk4es
Manual Honda VFR800 98-2001
http://rapidshare.com/files/236685669/Manual98-01.pdf
Miernik ładowania http://www.youtube.com/watch?v=IYjGraAk4es
- szatan
- klepacz

- Posty: 979
- Rejestracja: pn 18 wrz 2006, 20:02
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Amsterdam/Rzeszów
- Kontakt:
Jak sie postarasz to zrozumiesz
a zaden inny tłumacz automatyczny nie zrobi tego lepiej chyba ,
Życie bez motocykla powoduje raka i choroby serca
Manual Honda VFR800 98-2001
http://rapidshare.com/files/236685669/Manual98-01.pdf
Miernik ładowania http://www.youtube.com/watch?v=IYjGraAk4es
Manual Honda VFR800 98-2001
http://rapidshare.com/files/236685669/Manual98-01.pdf
Miernik ładowania http://www.youtube.com/watch?v=IYjGraAk4es
- mario_blues
- pisarz

- Posty: 348
- Rejestracja: śr 15 sie 2007, 15:34
- Imię: Mariusz
- województwo: łódzkie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Łódź, Głowno
- Kontakt:
masakra... jestem absolwentem dęblińskiego Liceum Lotniczego, cały czas mam kontakt ze środowiskiem pilotów - nie mogę przestać myśleć o tym co się stało, co przeżywała przez ostatnie sekundy załogastoodent1 pisze:Wczoraj na lotnisku w Dęblinie razem z braćmi motocyklistami z okolic Puław, Dęblina, Ryk i Kozienic oddaliśmy hołd zmarłym tragicznie pasażerom oraz załodze tupolewa
Pokój Ich Duszom
nie wierzę w błąd pilotów, nie przy tej "półce" wyszkolenia - to była elita.
- su4beusz
- pisarz

- Posty: 215
- Rejestracja: pn 18 sie 2008, 20:22
- Imię: Mateusz
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Krk
- Kontakt:
Rzeczywiście zastanawiając się nad tą tragedią ciężko pozostać obojetnym. Ofiarom i ich rodzinom należy współczuć.
Bardzo jednak nie podoba mi się osobiście to, co się dzieje w mediach od momentu wypadku. Zrobiła się z tego niesamowita pompa zbudowana tylko i wyłacznie na ludzkich uczuciach. Podsycana przez kolejne komentarze pseudo zrozpaczonych ludzi, którzy często chcą się po prostu pokazać. Kwintesencją tej narodowej histerii jest niedzielny ambaras na Wawelu...
Bardzo jednak nie podoba mi się osobiście to, co się dzieje w mediach od momentu wypadku. Zrobiła się z tego niesamowita pompa zbudowana tylko i wyłacznie na ludzkich uczuciach. Podsycana przez kolejne komentarze pseudo zrozpaczonych ludzi, którzy często chcą się po prostu pokazać. Kwintesencją tej narodowej histerii jest niedzielny ambaras na Wawelu...
if my calculations are correct, when this baby hits 80mph we're gonna see some seriuos SHIT 
http://www.bikepics.com/members/su4beusz/
http://www.bikepics.com/members/su4beusz/
- PozytywnieZakreconyWariat
- pisarz

- Posty: 349
- Rejestracja: pt 18 gru 2009, 13:53
- Imię: Grzegorz
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa Jelonki
- Kontakt:
http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogolne ... em-30.html
Polecam poczytać jak to widzą miłośnicy latania,albo piloci we własnej osobie.Bardzo fajnie i rzeczowo chłopaki piszą o możliwościach;sposobnościach wypadku.
Polecam poczytać jak to widzą miłośnicy latania,albo piloci we własnej osobie.Bardzo fajnie i rzeczowo chłopaki piszą o możliwościach;sposobnościach wypadku.
"Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych którzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,mając przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci"
- VFRKrzysztof
- klepacz

- Posty: 592
- Rejestracja: czw 09 lip 2009, 01:03
- Imię: Krzysztof
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Jest. Idealne nie jest, bo nie miałem siły na dopracowywanie szczegółów.brii pisze: Jest może gdzieś dostępne jakieś przystępne tłumaczenie?
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem: Kto winny i co robić?
Katastrofa, a właściwie zagłada polskiego samolotu na lotnisku "Siewiernyj" pod Smoleńskiem 10 kwietnia - to wielka tragedia, ale jeszcze bardziej - polityczne zdarzenie, które być może zasadniczo zmieni układ sił w Europie.
Kłamstwo jest rzeczą przeciwstawną prawdzie, ale są to rzeczy związane nierozerwalnymi więzami: jeśli złączyć wielką prawdę z małym kłamstwem, to otrzymamy wielkie kłamstwo. Dlaczego rozbił się samolot prezydenta Polski? Prasa przedstawi nam ostateczne wnioski, będące wynikiem śledztwa. I to będzie wielkie kłamstwo, ponieważ do 90% prawdy dołożą nam 10% polityki. Spróbujemy oddzielić ziarna od plew.
Techniczna część tragedii
W momencie tragedii lotnisko "Siewiernyj" pod Smoleńskiem to był kawałek betonowego pasa o długości 2500 metrów i szerokością 49, wyposażony w drogi kołowania i miejsca postojowe dla samolotów. Lotnisko działa i jest sporadycznie wykorzystywane do lotów samolotów wojskowych i transportowych. W istocie, na lotnisku nie było żadnego naziemnego wyposażenia przydatnego dla ZAGRANICZNEGO samolotu, oprócz radiostacji naprowadzającej dla systemów lądowania w trudnych warunkach meteorologicznych, a minima dla lotniska wynosiły 120 na 1800 (widoczność pionowa i pozioma w metrach). Teraz jest o technicznej możliwości lądowania. Po pierwsze, na tym lotnisku można było by spróbować lądować i przy mniejszej widoczności, ale nie poniżej 800 metrów, przy czym wysokość decyzji powinna być ustawiona nie niżej, niż 60 metrów. Niestety warunki pogodowe były wtedy znacznie gorsze, co oznaczało, że pilot i z tej wysokości nie mógłby zobaczyć ziemi. Najsmutniejsze jest to, że według dzisiejszych reguł ostateczną decyzję przyjmuje dowódca statku, a kontroler tylko informuje go o warunkach lądowania. Czyli dyspozytor z powodu wyłomu w logice reguł lotniczych nie miał faktycznej możliwości wydania zakazu lądowania. A JAKIE reguły lotnicze rządziły na tym lotnisku? O tym napiszę niżej.
I druga rzecz, najważniejsza. Lotnisko "Siewiernyj" w ogóle nie jest certyfikowane dla lotów zagranicznych statków powietrznych. To łatwo sprawdzić. Lotnisko ma kod ICAO, ale nie ma kodu IATA. Dlatego pozwolenie na lądowanie na tym lotnisku było wydane z naruszeniem wszystkich rosyjskich i międzynarodowych przepisów. Nie chcę trafić do sądu, dlatego sami się domyślcie, kierownictwo jakiego szczebla dało pozwolenie na ten lot. To właściwie jest odpowiedź na pytanie "kto jest winny?". Lądowanie samolotu na niecertyfikowanym lotnisku możliwe tylko w jednym wypadku - lądowanie awaryjne. We wszystkich pozostałych wypadkach to jest absolutnie zabronione. A już lądowanie na rosyjskim wojskowym lotnisku WOJSKOWEGO samolotu obcego państwa …
Kto podawał prognozę pogody, jak była mierzona widoczność na lotnisko, jakimi posługiwano się przyrządami - tego nigdy się nie dowiemy. I ja wam nie powiem, żeby nie zdradzić źródła informacji. My wszyscy (wąski krąg ludzi) doskonale wiemy, że wyciek informacji z Międzynarodowego Komitetu Lotniczego albo z Komitetu Śledczego przy Prokuraturze, ma miejsce tylko w tych wypadkach, kiedy to korzystnie dla kształtowania opinii społecznej. Dlatego wszystkie informacje, które otrzymujemy, przeznaczone są tak naprawdę nie dla nas, a dla społeczności międzynarodowej i dla Polski jest w pierwszej kolejności.
A dla mnie wszystko jest jasne. W pierwszej kolejności winna jest Rosja, która zezwoliła na lądowania rządowego samolotu obcego państwa na lotnisku niezdatnym do obsługi lotów międzynarodowych. Jeszcze raz podkreślę, nie nie w porządku, a niezdatnym. Według reguł. Napisanych krwią. To tylko w filmach można lądować samolotami na szosie. A w symulatorach lotów - resetować po nieudanym lądowaniu.
Co do rosyjskich samolotów, to dla nich to lotnisko absolutnie się nadaje, z zachowaniem wszystkich niezbędnych wymogów lotniczego bezpieczeństwa. Dla cudzoziemców lot na takie lotnisko to jak nawigacja na podstawie paczki Biełomorów. Niestety! (co to jest paczka Biełomorów: http://myabris.ru/page.php?id=139&PHPSE ... 0fe1c05e91 )
Polityczny moment
Co do politycznego czynnika, zwiększającego prawdopodobieństwo katastrofy, to on polega na tym, że czas lądowania na lotnisku "Siewiernyj" wypadał na 30 minut przed początkiem ceremonii w Katyniu. Czas wizyty był obliczony tak, że Polacy nie mieli w zapasie nawet 15 minut. Dlatego przelot na lotnisko zapasowe w Mińsku albo Moskwie był bezsensowny, bo w taki samym czasie można było dolecieć do Warszawy lub do Berlina. Ale to oznaczałoby odwołanie wizyty. A teraz najsmutniejsze. Jestem przekonany, że nie było żadnego rozkazu lądowania za wszelką cenę. Inna sprawa, że dla polskich oficerów (samolot był wojskowy) nawet niewinne zdanie głównodowodzącego typu: "Chłopaki, spróbujcie wylądować", albo: "Spóźniam się na spotkanie" - to jest absolutny rozkaz. Rozkaz, z którym się nie dyskutuje. Zwłaszcza, kiedy alternatywą jest prawdopodobieństwo odsunięcia od latania (co dla pilota jest niewiele lepsze od śmierci) albo honorowa wojskowa emerytura dla rodziny z powodu śmierci pilota. Niestety! VIPy zawsze będą naciskać na pilotów. O tym już pisałem w artykule Helikoptery – śmiertelny VIP-TRANSPORT oligarchów i urzędników.
Wnioski
Nie będziemy oszukiwać. Nasze stosunki z Polską zawsze były nieważne. Tak się historycznie złożyło przez wiele lat naszej wspólnej historii. Ot, nie powiodło się dwóm narodom i tyle. Teraz sytuacja może się potoczyć w każdą stronę. Przewiduję, że w lepszą, jest takie prawdopodobieństwo.
Jak tylko chcemy, możemy sprawiać wrażenie, że ta tragedia wszystkimi szalenie wstrząsnęła, ale to nic więcej niż uprzejmość człowieka, przypadkowo przechodzącego koło cudzych pogrzebów. I nie myślę, że Polacy uwierzą w szczerość wspólnego przeżywania w Rosji ich narodowej tragedii. Ale jest powód, aby siąść do stołu negocjacji. A to znaczy, że jest i nadzieja na znaczną poprawę naszych stosunków z sąsiadami, a więc - zmiana układu sił politycznych w Europie Wschodniej. Nam zaszkodzi dodatkowy sojusznik, który będzie pomagać uregulować zbytnie ambicje Ukrainy i Białoruś?
Kto jest winny tragedii? Wszyscy, prawdopodobnie. Ale wydaje się, że skażą zwrotniczych albo zrzucą winę na zmarłych. Inna sprawa, że w tym przypadku to wielki polityczny targ. I bardzo nie zazdroszczę członkom komisji, nacisk na nich będzie, niewątpliwie, bardzo wysoki.
Epilog
Zbiegiem okoliczności, 10 kwietnia o 18.30 lądowałem (w charakterze pasażera) na Domodedowo rejsem z Phuket. Na zniżaniu, w lesie leżał Tu-204, który rozbił się trzy tygodnie wcześniej. Z wysokości 60 metrów po prawej stronie był doskonale widoczny. A już przy kołowaniu pokazał się nam polski samolot, do którego nieskończonym szeregiem podjeżdżały karetki pogotowia i samochody MSW. Właśnie w tym momencie zadzwonił przyjaciel i powiedział o tragedii pod Smoleńskiem. Nastrój zepsuł mi się ostatecznie. Co, widocznie i odbiło się na tekście tej notatki. Za co proszę o wybaczenie. Proszę nie bać się latać. Przecież powietrzny transport po dawnemu jest najbardziej bezpieczny na świecie.
The best is yet to come! 
- VFRKrzysztof
- klepacz

- Posty: 592
- Rejestracja: czw 09 lip 2009, 01:03
- Imię: Krzysztof
- województwo: mazowieckie
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
We wtorek cały dzień grzebałem w rosyjskim necie szukając informacji i jak coś ciekawego znalazłem to tłumaczyłem. Poniżej jeszcze jeden artykuł:
Eksperci winią załogę za spowodowanie katastrofy. Ale uważają, że dowódca mógł okazać się “zakładnikiem pasażerów”
Międzypaństwowy lotniczy komitet w niedzielę zakomunikował, że pokładowe rejestratory Tu-154M nr 101 dostarczone do specjalnego laboratorium, gdzie są specjaliści komitetu o godzinie 10.40 w obecności polskiej strony, przedstawicieli Śledczego komitetu przy Prokuraturze Rosyjskiej Federacji przystąpili do oglądania i otwarcia rejestratorów. Według pracowników laboratorium, po otwarciu rejestratora parametrów lotu stwierdzono, że taśma nośnika informacji znajduje się na szpulach, ale wyszła z mechanizmu prowadzenia, prawdopodobnie na skutku uderzenia”.
Informacja z czarnych skrzynek powinna ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną katastrofy lotniczej. Ale już teraz wszyscy eksperci są zgodni, że zawiniła załoga. Taka jednomyślność zdarza się niezwykle rzadko. Jeszcze rzadziej niezależni specjaliści mówią o winie lotników (dla władz lotniczych najwygodniejsze jest określenie "czynnik ludzki").
Pośrednie potwierdzenie wersji, że załoga działała na własne ryzyko, znajduje się w następującym fakcie. Przed polskim samolotem № 1 do lotniska podchodziły dwa samoloty - Jak-40 z dziennikarzami pomyślnie wylądował, a podążający potem wojskowy Ił-76 po dwóch próbach odleciał na Wnukowo. Samolot ten prowadził pilot dobrze znający miejscowe lotnisko.
W niedzielę w południe szef Komitetu Śledczego przy prokuraturze Federacji Rosyjskiej Aleksandr Bastrykin zakomunikował, że wstępne odszyfrowanie rozmów załogi z dyspozytorami lotniska pokazało, że samolot był technicznie sprawny, lotników byli uprzedzeni o niekorzystnych warunkach pogodowych, ale mimo tego zdecydowali się lądować.
Techniczne aspekty, które mogły doprowadzić do tragedii, objaśnili nam (gazecie Moskowskij Komsomolec) eksperci. Wszyscy oni prosili o anonimowość powołując się na wskazówki kierownictwa.
Klasyka katastrof lotniczych
Ekspert nr 1:
- Wojskowe lotniska mają swój system podejścia do lądowania, nie dostosowany do lądowania samolotów cywilnych. Co to znaczy: podejście do lądowania odbywa się według systemów precyzyjnych lub nieprecyzyjnych. Czyli jeśli nie działają systemy SP- 50 albo ILS (a na wojskowych lotniskach one nie są zainstalowane) to podejście powinno odbywać się według systemów nieprecyzyjnych, czyli radiostacji naprowadzających.
Bliższa radiolatarnia stoi 1 km od pasa, a dalsza - 4 km. I oto przechodzisz dalszą radiolatarnię na wysokości 200 m, bliższą radiolatarnię - na 100 m i po tym powinieneś znaleźć się na pasie. Ale to, powiedzmy sobie, nie jest łatwe podejście. Przy lądowaniu według systemu nieprecyzyjnego warunki pogodowe powinny być trochę lepsze. Dlatego kontrolerzy proponowali udać się na lotnisko zapasowe. Oni nie posłuchali - no bo jak to - samolot prezydencki! Gdyby to był zwykły samolot to bez gadania poleciałby na lotnisko zapasowe.
I oto, kiedy załoga raz nie trafiła, drugi raz nie trafiła, to na pewno starali się w okolicy bliższej radiolatarni jak szybciej zobaczyć ziemię. To nazywa się przedwczesne zniżanie - klasyka katastrof lotniczych. U nas kilka lat temu w Samarze Tu-134 nie doleciał do pasa (zabrakło 400m). A ostatnio podobna sytuacja zdarzyła się na Domodedowo z Tu-204. I tu też jasno widać błąd pilotażu.
Załoga “szukała ziemi"
Ekspert nrt 2, pilot oblatywacz:
- Na wojskowym lotnisku stoi system lądowania “Katet”. Różnica między systemem wojskowym i cywilnym jest następująca: latarnie tego systemu stoją mniej więcej 50 metrów od pasa. Czyli wychodzisz nad nimi, wyrównujesz się i zaraz potem zaczyna się pas. Na cywilnym lotnisku latarnie stoją od początku w głąba pasa na 400 metrów, czyli wyrównywanie odbywa się nad pasem. To pierwsza różnica.
Druga polega na tym, co na większości lotnisk cywilnych, a w szczególności takich, na których lądują prezydenci, jeść pole świetlne, na którym lądujesz. Dodatkowo tam jeszcze są światła w osi pasa.
Naturalnie, na pokładzie Tu-154 jest system “Katet”. Możesz go włączyć i przyprowadzi cię na początek pasa, a nie na pas. Dalej szukasz świetlnego pola, którego najczęściej na wojskowym lotnisku nie ma. Prawdopodobnnie na pasie były włączone boczne światła ograniczające. Więc była pewna trudność w poszukiwaniu ziemi, zwłaszcza przy niskiej widoczności z powodu mgły. To, że załoga zaczęła “szukać ziemi” to jasne. Załoga przyzwyczajona była latać z normalnych pasów. Może i lądowali na wojskowych lotniskach, ale w każdym razie to był dla nich nietypowy przyypadek.
Teraz co dotyczy sytuacji w powietrzu.
Przy zwykłej prędkości zniżania na ślizgu 3-3,5 m/s Tu-154 z nisko rozmieszczonymi skrzydłami wychodzi nad pas i nawet nie trzeba dotykać steru - on sam wspaniale ląduje. No, może trochę twardziej, niż kiedy pomagasz sterem. On opiera na poduszce powietrznej, która zmienia jego aerodynamikę, samolot unosi nos i opuszcza się na pas. Ja sam tego niejednokrotnie próbowałem.
Ale tak dzieje się, jeśli podchodzisz do pasa z standardową pionową prędkością. A kiedy masz 5 m/s i więcej, to efekt poduszki powietrznej nie działa. Trzeba sadzać samolot sterem.
Oni upadli 300 m do pasa. Więc “szukali ziemi” i dopuścili pionową prędkość powyżej 5 m/s. Na takiej prędkości unikalna właściwość Tu-154 nie działa. Ale to, że samolot rozsypał się na taką wielką ilość kawałków i wszyscy zginęli, mówi o tym, że prędkość pionowa była na pewno powyżej 7 m/s. To bardzo wysoka prędkość pionowa przy lądowaniu. Taka prędkość zdarza się przy poprawie błędów. Na przykład jeśli znajdujesz się powyżej pasy i powyżej ścieżki zniżania to wtedy znacznie zwiększasz prędkość pionową, żeby wyjść na ścieżkę zniżania i normalnie wylądować.
Nie trzeba było tego robić. Idziesz wyżej ścieżki zniżania - i dobrze: usiądziesz dalej, naciśniesz hamulce i wszystko. Na takich dużych samolotach, jak Tu-154 w żadnym przypadku nie wolno bawić się prędkością pionową. A tu prawdopodobnie ta zasada została złamana i wskutek tego samolot znalazł się poniżej ścieżki zniżania. Sądząc po wszystkim samolot przeciął ścieżkę zniżania z dużą prędkością pionową. Może potem piloci ściągnęli ster do siebie, ale to wielka masa i nic szybko się nie dzieje.
Myślę, że główna przyczyna tragedii to niewłaściwe działania załogi. A okoliczności, które na to wpłynęły to fakt, że załoga wiozła prezydenta. I jeszcze: niewystarczający upór kierownika lotów, który powinien były dopiąć, żeby załoga poleciała na lotnisko zapasowe.
Pilot jest zakładnikiem sytuacji
Ekspert nr 3 uważa, że historia tej katastrofy zaczęła się 12 sierpnia 2008 roku. Tego dnia dowódca załogi polskiego samolotu rządowego Tu-154 odmówił lądowania w Tbilisi ze względów bezpieczeństwa i pomimo protestów Lecha Kaczyńskogo wylądował w Azerbejdżanie.
- Wtedy dowódca wykazał się stanowczością i przeżył, jak i jego pasażerowie. Tu dowódca na pewno okazał się zakładnikiem sytuacji. Można przypuszczać, że jeśli podchodził do lądowania trzy razy, a za czwartym spadł, to na pewno miał w pamięci tę historię 12 sierpnia. I dlatego chciał wylądować za wszelką cenę. Faktycznie w tej sytuacji podejmował decyzję nie on, a główny pasażer tego samolotu - nawet jeśli nie powiedział pilotowi ani słowa.
Powinni po prostu rozkazać - nie lądować
Specjalista nr 4, specjalista meteorologii lotniczej:
- Przyroda zawsze i bardzo okrutnie mści się za ignorowanie danych o pogodzie, kiedy na pierwszym miejsce stawia się nie bezpieczeństwo, a coś jeszcze: ekonomię, politykę, święta, pośpiech... To typowy wypadek i takich jest znanych w lotnictwie dosyć dużo. Na przykład w 1964 roku rozbili się marszałek Biriuzow i rządowa delegacja ZSSR, kiedy lecieli do Belgradu. Wtedy lotnicy otrzymali rozkaz lądowania na góskim lotnisku w warunkach pogodowych poniżej minimum. Albo gubernator Lebied - rozkaz lecieć śmigłowcem w nielotną pogodę w mgłę...
Nasi synoptycy za pośrednictwem kontrolerów załodze tego samolotu zalecali udanie się na lotniska zapasowe. A załoga pod naciskiem “okoliczności” nie chciała tego zrobić. Oni widocznie wszyscy woleli podporządkować się rozkazowi swojego prezydenta.
Wcześniej w ZSSR było tak: Jeśli lotnisko było zamknięte z powodu warunków pogodowych (pogoda gorsza od minimów), to wszystkie załogi dostawały z ziemi rozkaz (właśnie rozkaz, a nie zalecenie, jak w tym przypadku) udania się na lotnisko zapasowe. Ale w ostatnim czasie, głównie wychodząc naprzeciw handlowi i dążeniu do zysku, zaczęto ryzykować, stawiając zysk i inne wartości ponad bezpieczeństwo pasażerów. Nawet wpisano w regulaminach ICAO, że decyzję o starcie i lądowaniu podejmuje dowódca statku powietrznego na podstawie stanu pogody. Czyli przejęli doświadczenie morskich sądów: za wszystko odpowiada kapitan, chociaż ryzyko utonięcia przy złej pogodzie jest znacznie mniejsze, niż ryzyko rozbicia się.
Podobne wypadki będą się powtarzać, póki nie zostanie podjęta decyzja o pełnym zakazie lotów, jeśli warunki pogodowe są niższe od minimów.
Eksperci winią załogę za spowodowanie katastrofy. Ale uważają, że dowódca mógł okazać się “zakładnikiem pasażerów”
Międzypaństwowy lotniczy komitet w niedzielę zakomunikował, że pokładowe rejestratory Tu-154M nr 101 dostarczone do specjalnego laboratorium, gdzie są specjaliści komitetu o godzinie 10.40 w obecności polskiej strony, przedstawicieli Śledczego komitetu przy Prokuraturze Rosyjskiej Federacji przystąpili do oglądania i otwarcia rejestratorów. Według pracowników laboratorium, po otwarciu rejestratora parametrów lotu stwierdzono, że taśma nośnika informacji znajduje się na szpulach, ale wyszła z mechanizmu prowadzenia, prawdopodobnie na skutku uderzenia”.
Informacja z czarnych skrzynek powinna ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną katastrofy lotniczej. Ale już teraz wszyscy eksperci są zgodni, że zawiniła załoga. Taka jednomyślność zdarza się niezwykle rzadko. Jeszcze rzadziej niezależni specjaliści mówią o winie lotników (dla władz lotniczych najwygodniejsze jest określenie "czynnik ludzki").
Pośrednie potwierdzenie wersji, że załoga działała na własne ryzyko, znajduje się w następującym fakcie. Przed polskim samolotem № 1 do lotniska podchodziły dwa samoloty - Jak-40 z dziennikarzami pomyślnie wylądował, a podążający potem wojskowy Ił-76 po dwóch próbach odleciał na Wnukowo. Samolot ten prowadził pilot dobrze znający miejscowe lotnisko.
W niedzielę w południe szef Komitetu Śledczego przy prokuraturze Federacji Rosyjskiej Aleksandr Bastrykin zakomunikował, że wstępne odszyfrowanie rozmów załogi z dyspozytorami lotniska pokazało, że samolot był technicznie sprawny, lotników byli uprzedzeni o niekorzystnych warunkach pogodowych, ale mimo tego zdecydowali się lądować.
Techniczne aspekty, które mogły doprowadzić do tragedii, objaśnili nam (gazecie Moskowskij Komsomolec) eksperci. Wszyscy oni prosili o anonimowość powołując się na wskazówki kierownictwa.
Klasyka katastrof lotniczych
Ekspert nr 1:
- Wojskowe lotniska mają swój system podejścia do lądowania, nie dostosowany do lądowania samolotów cywilnych. Co to znaczy: podejście do lądowania odbywa się według systemów precyzyjnych lub nieprecyzyjnych. Czyli jeśli nie działają systemy SP- 50 albo ILS (a na wojskowych lotniskach one nie są zainstalowane) to podejście powinno odbywać się według systemów nieprecyzyjnych, czyli radiostacji naprowadzających.
Bliższa radiolatarnia stoi 1 km od pasa, a dalsza - 4 km. I oto przechodzisz dalszą radiolatarnię na wysokości 200 m, bliższą radiolatarnię - na 100 m i po tym powinieneś znaleźć się na pasie. Ale to, powiedzmy sobie, nie jest łatwe podejście. Przy lądowaniu według systemu nieprecyzyjnego warunki pogodowe powinny być trochę lepsze. Dlatego kontrolerzy proponowali udać się na lotnisko zapasowe. Oni nie posłuchali - no bo jak to - samolot prezydencki! Gdyby to był zwykły samolot to bez gadania poleciałby na lotnisko zapasowe.
I oto, kiedy załoga raz nie trafiła, drugi raz nie trafiła, to na pewno starali się w okolicy bliższej radiolatarni jak szybciej zobaczyć ziemię. To nazywa się przedwczesne zniżanie - klasyka katastrof lotniczych. U nas kilka lat temu w Samarze Tu-134 nie doleciał do pasa (zabrakło 400m). A ostatnio podobna sytuacja zdarzyła się na Domodedowo z Tu-204. I tu też jasno widać błąd pilotażu.
Załoga “szukała ziemi"
Ekspert nrt 2, pilot oblatywacz:
- Na wojskowym lotnisku stoi system lądowania “Katet”. Różnica między systemem wojskowym i cywilnym jest następująca: latarnie tego systemu stoją mniej więcej 50 metrów od pasa. Czyli wychodzisz nad nimi, wyrównujesz się i zaraz potem zaczyna się pas. Na cywilnym lotnisku latarnie stoją od początku w głąba pasa na 400 metrów, czyli wyrównywanie odbywa się nad pasem. To pierwsza różnica.
Druga polega na tym, co na większości lotnisk cywilnych, a w szczególności takich, na których lądują prezydenci, jeść pole świetlne, na którym lądujesz. Dodatkowo tam jeszcze są światła w osi pasa.
Naturalnie, na pokładzie Tu-154 jest system “Katet”. Możesz go włączyć i przyprowadzi cię na początek pasa, a nie na pas. Dalej szukasz świetlnego pola, którego najczęściej na wojskowym lotnisku nie ma. Prawdopodobnnie na pasie były włączone boczne światła ograniczające. Więc była pewna trudność w poszukiwaniu ziemi, zwłaszcza przy niskiej widoczności z powodu mgły. To, że załoga zaczęła “szukać ziemi” to jasne. Załoga przyzwyczajona była latać z normalnych pasów. Może i lądowali na wojskowych lotniskach, ale w każdym razie to był dla nich nietypowy przyypadek.
Teraz co dotyczy sytuacji w powietrzu.
Przy zwykłej prędkości zniżania na ślizgu 3-3,5 m/s Tu-154 z nisko rozmieszczonymi skrzydłami wychodzi nad pas i nawet nie trzeba dotykać steru - on sam wspaniale ląduje. No, może trochę twardziej, niż kiedy pomagasz sterem. On opiera na poduszce powietrznej, która zmienia jego aerodynamikę, samolot unosi nos i opuszcza się na pas. Ja sam tego niejednokrotnie próbowałem.
Ale tak dzieje się, jeśli podchodzisz do pasa z standardową pionową prędkością. A kiedy masz 5 m/s i więcej, to efekt poduszki powietrznej nie działa. Trzeba sadzać samolot sterem.
Oni upadli 300 m do pasa. Więc “szukali ziemi” i dopuścili pionową prędkość powyżej 5 m/s. Na takiej prędkości unikalna właściwość Tu-154 nie działa. Ale to, że samolot rozsypał się na taką wielką ilość kawałków i wszyscy zginęli, mówi o tym, że prędkość pionowa była na pewno powyżej 7 m/s. To bardzo wysoka prędkość pionowa przy lądowaniu. Taka prędkość zdarza się przy poprawie błędów. Na przykład jeśli znajdujesz się powyżej pasy i powyżej ścieżki zniżania to wtedy znacznie zwiększasz prędkość pionową, żeby wyjść na ścieżkę zniżania i normalnie wylądować.
Nie trzeba było tego robić. Idziesz wyżej ścieżki zniżania - i dobrze: usiądziesz dalej, naciśniesz hamulce i wszystko. Na takich dużych samolotach, jak Tu-154 w żadnym przypadku nie wolno bawić się prędkością pionową. A tu prawdopodobnie ta zasada została złamana i wskutek tego samolot znalazł się poniżej ścieżki zniżania. Sądząc po wszystkim samolot przeciął ścieżkę zniżania z dużą prędkością pionową. Może potem piloci ściągnęli ster do siebie, ale to wielka masa i nic szybko się nie dzieje.
Myślę, że główna przyczyna tragedii to niewłaściwe działania załogi. A okoliczności, które na to wpłynęły to fakt, że załoga wiozła prezydenta. I jeszcze: niewystarczający upór kierownika lotów, który powinien były dopiąć, żeby załoga poleciała na lotnisko zapasowe.
Pilot jest zakładnikiem sytuacji
Ekspert nr 3 uważa, że historia tej katastrofy zaczęła się 12 sierpnia 2008 roku. Tego dnia dowódca załogi polskiego samolotu rządowego Tu-154 odmówił lądowania w Tbilisi ze względów bezpieczeństwa i pomimo protestów Lecha Kaczyńskogo wylądował w Azerbejdżanie.
- Wtedy dowódca wykazał się stanowczością i przeżył, jak i jego pasażerowie. Tu dowódca na pewno okazał się zakładnikiem sytuacji. Można przypuszczać, że jeśli podchodził do lądowania trzy razy, a za czwartym spadł, to na pewno miał w pamięci tę historię 12 sierpnia. I dlatego chciał wylądować za wszelką cenę. Faktycznie w tej sytuacji podejmował decyzję nie on, a główny pasażer tego samolotu - nawet jeśli nie powiedział pilotowi ani słowa.
Powinni po prostu rozkazać - nie lądować
Specjalista nr 4, specjalista meteorologii lotniczej:
- Przyroda zawsze i bardzo okrutnie mści się za ignorowanie danych o pogodzie, kiedy na pierwszym miejsce stawia się nie bezpieczeństwo, a coś jeszcze: ekonomię, politykę, święta, pośpiech... To typowy wypadek i takich jest znanych w lotnictwie dosyć dużo. Na przykład w 1964 roku rozbili się marszałek Biriuzow i rządowa delegacja ZSSR, kiedy lecieli do Belgradu. Wtedy lotnicy otrzymali rozkaz lądowania na góskim lotnisku w warunkach pogodowych poniżej minimum. Albo gubernator Lebied - rozkaz lecieć śmigłowcem w nielotną pogodę w mgłę...
Nasi synoptycy za pośrednictwem kontrolerów załodze tego samolotu zalecali udanie się na lotniska zapasowe. A załoga pod naciskiem “okoliczności” nie chciała tego zrobić. Oni widocznie wszyscy woleli podporządkować się rozkazowi swojego prezydenta.
Wcześniej w ZSSR było tak: Jeśli lotnisko było zamknięte z powodu warunków pogodowych (pogoda gorsza od minimów), to wszystkie załogi dostawały z ziemi rozkaz (właśnie rozkaz, a nie zalecenie, jak w tym przypadku) udania się na lotnisko zapasowe. Ale w ostatnim czasie, głównie wychodząc naprzeciw handlowi i dążeniu do zysku, zaczęto ryzykować, stawiając zysk i inne wartości ponad bezpieczeństwo pasażerów. Nawet wpisano w regulaminach ICAO, że decyzję o starcie i lądowaniu podejmuje dowódca statku powietrznego na podstawie stanu pogody. Czyli przejęli doświadczenie morskich sądów: za wszystko odpowiada kapitan, chociaż ryzyko utonięcia przy złej pogodzie jest znacznie mniejsze, niż ryzyko rozbicia się.
Podobne wypadki będą się powtarzać, póki nie zostanie podjęta decyzja o pełnym zakazie lotów, jeśli warunki pogodowe są niższe od minimów.
Ostatnio zmieniony sob 17 kwie 2010, 01:13 przez VFRKrzysztof, łącznie zmieniany 1 raz.
The best is yet to come! 
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości

