Junior,JuNioR pisze:Miałem wczoraj taką sytuację,
Ruszam ze świateł, dwupasmowa droga, jadę prawym pasem, na moim pasie widzę auto, więc chce go wyminąć a że ruszyłem dynamicznie, więc przed tym manewrem skontrolowałem tylko lewe lusterko, nic nie ma, wiec kierunek i... KLAKSON! W martwym punkcie miałem czerwoną Toyotę Corolle. Mój ewidentny błąd, natychmiast na moim pasie znów, i ręka w górze, w ramach przeprosin. Dojeżdżamy do świateł, patrzę w lewo - facet coś wymachuje. Więc gestem proszę by uchylił szybę i mówię:
- Przepraszam bardzo.
Facet dalej macha rękami i krzyczy:
- Jak jeździsz??!! Wjechałbyś we mnie!!
- Jeszcze raz przepraszam, miałem pana w martwym punkcie w lusterku, przepraszam jeszcze raz.
No i w tym momencie facet zobaczył że skoro go przepraszam to znaczy że jestem mięczak i trzeba sobie trochę kompleksy podleczyć więc jedzie mi z tyradą coraz głośniej.
Zsiadłem z motocykla w wiadomym celu, bo nie lubię jak ktoś mnie obraża, i słownie go uprzedziłem o moim zamiarze uczynienia mu kuku jeśli przeprosiny mu nie pasują, facet ruszył czym prędzej.
Ale generalnie nie powinno to tak wyglądać przecież. Jak wy sobie radzicie w takich sytuacjach, bo mnie coś takiego denerwuje, bo przecież jak ja zrobię błąd, to czy kultura nie wymaga by przeprosić, i czy żeby ktoś mnie szanował to na dzień dobry mam komuś powiedzieć że mu przypp.... ?
Jak Wy sobie rodzicie w takich sytuacjach?
moim zdaniem zachowałeś się jak motocyklista pierwsza klasa. Przeprosiłeś raz, potem drugi, a jak cię obraża znaczy że należy mu się w mordę, ja bym tak pewnie zrobił, a napewno ostro zacząłbym z nim tańczyć. Skoro Ty wykazałeś pokorę a on cie obraża należy mu się wp...ol, bo niektórzy inaczej nie rozumieją.
Najgorsi są ci co mocni za szybą.....
RESPECT JUNIOR, a błędy popełnia każdy, ważne żeby wyciągać konsekwencje
