


K1200R. Fajny, mocny silnik i nie bardzo nadążające podwozie. Pomimo ESA (tryb NORMAL/COMFORT/SPORT) tył był dość miękki (zwłaszcza Pawel narzekał) i dawał się we znaki na nierównym asfalcie. Zmiana na SPORT niewiele pomagała, a COMFORT to chyba pomyłka. Może na równych asfaltach jest lepiej. Maszynka całkiem poręczna jak na swoją masę i rozmiary, lekko kładła się w zakręty. Heble dobre, ale trudno wyczuwalne (gumowata klamka) i dotyczy to wszystkich motocykli. Najbardziej podobały mi się przyspieszenie i elastyczność silnika.
R1200R. Niby sportowa maszyna, ale jakoś nie pasował mi bokser w tej roli. Nie dało się go zbyt wysoko kręcić, bo w górnym zakresie obrotów dostawał zadyszki. Za to moment obrotowy miodzio i motocykl chętnie szedł na gumę. Zawieszenie wystarczająco sztywne, ale mniej poręczne niż w K1200R. Trudniej też było go złożyć w winkiel. Heble j/w. Plus w porównaniu do innych, to później włączający się ABS i możliwość jego wyłączenia.
F800S. Jak na „800” i 85KM to całkiem zrywna i szybka maszynka, która dawała sobie radę w mocniejszym towarzystwie. Przyjemnie zestrojone (sprężyście) podwozie daje sobie nieźle radę, przy okazji nie dając zbytnio w kość bikerowi. Lekko i łatwo lata po zakrętach bez przykrych niespodzianek. Do tego niewygórowana (jak na BMW) cena daje mu szansę na dużą popularność.
Być może Pawel dorzuci jeszcze co nieco do moich wypocin. Zdjęcia będą niebawem.
aVe vfr