http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... oMena.html
Saakaszwili zawstydził nawet TurboDymoMena
Internet oszalał na punkcie Micheila Saakaszwilego. Po tym, jak prezydent Gruzji dokonał niemożliwego, Polacy zaczęli wyrażać mu wdzięczność. "Dziękujemy, Panie Prezydencie. Nie zapomnimy Twojego gestu" - piszą internauci. Swoich fanów ma również premier Maroka Abbas El Fassi
Premier Maroka dotarł na pogrzeb pary prezydenckiej w Krakowie już w sobotę wieczorem, kiedy nad Polską wisiała chmura wulkanicznego pyłu znad Islandii. Ku zdziwieniu obsługi lotniska, która patrząc na nadlatujący samolot, przecierała oczy ze zdumienia. Tym bardziej że maszyna wioząca marokańskiego szefa rządu na jakiś czas całkowicie zniknęła z radarów. Na stronie demotywatory.pl pojawiło się zdjęcie z podobizną El Fassiego i krótką notką: "Zdemotywował Merkel, Sarkozy'ego i innych, którzy mieli bliżej". Zagłosowało na nie blisko 6 tys. internautów. "Nie wiedziałem za dużo o Marokańczykach, ale od tej pory cenię ich bardziej niż np. Amerykanów" - pisze KoTeCek.
Abdul Hassin, Marokańczyk z Marrakeszu, informatyk z zawodu, cieszy się z tego, że Polacy z dużą życzliwością odnoszą się do premiera jego kraju. - Goszczę u siebie wielu Polaków w ramach couchsurfingu, dlatego Polska wydaje mi się dość bliska, choć nigdy tam jeszcze nie byłem. W niedzielę od ludzi, których poznałem, dostałem kilkadziesiąt e-maili z wyrazami uznania za to, co zrobił nasz premier - przyznaje Abdul. - Nie uważam, że to coś nadzwyczajnego, myślę, że premier nie zastanawiał się zbyt długo. Obiecał, że do Polski przyleci i tak zrobił - kwituje mężczyzna.
Gruzińska fantazja
Jednak wyczyn marokańskiego premiera to i tak pestka w porównaniu z tym, czego dokonał prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Na niedzielny pogrzeb Lecha Kaczyńskiego Gruzin przyleciał ze Stanów Zjednoczonych. Wyleciał z Waszyngtonu, na lotnisku w Rzymie służby chciały zatrzymać samolot, jednak prezydent postawił na swoim i w momencie, kiedy w bazylice Mariackiej gromadzili się już żałobnicy, on odlatywał z Włoch do Turcji. Internauci jednym okiem śledzili relację z pogrzebu, drugim - lot prezydenckiego samolotu. A wiadomości o nim pojawiały się co kilkadziesiąt minut. Z Turcji bowiem Saakaszwili zmuszony był polecieć do Bułgarii, następnie do Rumunii, i dopiero stamtąd - do Krakowa. Na Wawel wpadł w ostatniej chwili - tuż przed konduktem żałobnym.
Kiedy wraz z dziennikarzami całego świata staliśmy pod Wawelem, widzieliśmy, jak prezydencka czarna limuzyna przemknęła błyskawicznie na zamek. Wszyscy chwycili za telefony, żeby poinformować swoje redakcje, że Gruzja jednak na pogrzeb dotarła.
Saakaszwili w jednej chwili został bohaterem polskiego internetu. Na Demotywatorach pojawiło się zdjęcie z podobizną głowy gruzińskiego państwa i komentarzem: "Prawdziwy przyjaciel zawsze znajdzie sposób, aby dotrzeć i wesprzeć cię, nawet gdy to niemożliwe". Na obrazek zagłosowało już 5 tys. użytkowników popularnego serwisu, a zdjęcie trafiło na oficjalne konto prezydenta na Facebooku. Na Wykopie każdą informację o dokonaniu Saakaszwilego za godną polecenia innym uznaje ok. tysiąca osób.
W poniedziałek Radio RMF zainicjowało na swojej stronie akcję zbierania podziękowań dla prezydenta Gruzji. Do wtorku wyrazy wdzięczności po polsku i angielsku wpisało prawie 15 tys. internautów. Za pomysłem radia poszedł europoseł z PiS-u dr Marek Migalski. - Pomysł jest świetny i postanowiliśmy się do niego dołączyć, zbierając podpisy w nieco innej formule, czyli w realu. W polityce, jak widać, jest miejsce na piękne gesty i piękne zachowania. Dokładnie tak zachował się prezydent Gruzji i myślę, że głosy podziękowania od Polaków bardzo go ucieszą - przekonuje Migalski, dodając, że zebrane na papierze wyrazy wdzięczności wyśle pod koniec tygodnia w ogromnej paczce prosto do pałacu prezydenckiego w Gruzji.
My name is Saakaszwili. Micheil Saakaszwili
Mihail Sulik, Gruzin od sześciu lat mieszkający w Polsce, mówi, że od niedzieli wszyscy jego polscy znajomi dziękują mu za postawę prezydenta Saakaszwilego. - Podchodzą, mówią, że to naprawdę odważny człowiek i taki, który dotrzymuje obietnic. Wiem, że to dla Polaków bardzo ważne, żeby być z nimi w trudnych chwilach. A nasz prezydent się pojawił - mówi Sulik. - Jestem z niego dumny - dodaje.
Stefan Literovski, Gruzin od kilku lat mieszkający w Krakowie: - Po tym, co zrobiła Polska, kiedy my przeżywaliśmy trudne chwile, i po tym, jak przyjechał do Gruzji prezydent Kaczyński, nie dziwię się, że Saakaszwili z jednej strony musiał, a z drugiej strony chciał za wszelką cenę przyjechać do Krakowa.
- Od niedzieli Saakaszwili jest moim idolem - mówi Anna, studentka politologii z Krakowa. - Razem ze znajomymi żartujemy, że zawstydził nawet Turbo Dymomena. Pokazał, że jest stanowczym, twardym facetem z zasadami. Podoba mi się akcja zbierania e-maili i podpisów w podzięce dla prezydenta. A że jego lot przebiegał z przygodami, to powstają powiedzonka w stylu "My name is Saakaszwili. Micheil Saakaszwili" - uśmiecha się.
![]()