[b]maciek 800[/b] pisze:Zdecydowanie kategorycznie staję przeciwko podkategorii jaką jest przebieg dzienny bo:
- każdy człowiek inaczej reaguje na zmęczenie
- każdy męczy się po różnych przebiegach
- w związku z powyższym nie można wrzucać wszystkich do jednego kotła
Skoro tak, to ja zdecydowanie jestem przeciwny jakiemukolwiek konkursowi na sezonowy przebieg bo:
- każdy człowiek ma inne obowiązki i inne życie rodzinne (czyt. niektórzy mają koleżaneczki do wkładeczki, inni stałe dziewczyny, inni żony, a niektórzy wszystko na raz) w związku z tym więcej, albo mniej czasu na jazdę na moto,
- każdy ma inne możliwości finansowe i wielu z nas mimo chęci i zaparcia nie nakręci więcej niż 5 - 10 - 15 kkm, bo nie ma kasy na paliwo,
- jeden spędzi cały sezon w siodle, ale nie będzie mógł się wyrwać z domu nawet na weekend, a drugi raz na miesiąc pie*dolnie sobie tygodniową objazdówkę po Europie i okolicach i wiadomo, że nakręci więcej km-ów na moto niż ten pierwszy, choć pośmiga tylko 7 dni w miesiącu, a nie 30, a przecież ten pierwszy nie jest przez to mniej motocyklowym motocyklistą,
- niektórzy mają chęć na dłuższe wypady, ale tradycją są rodzinne obiady u babci w niedzielę o 14 i nie ma chu*a, każdy być musi,
- niektórzy mają światłowstręt i mogą jeździć tylko w nocy, a w nocy to ciemno i spać się chce więc prędkość przelotowa i pokonany dystans spada,
- niektórzy mają sprzęty w rozsypce i nie maja na czym jeździć,
- niektórzy bardzo by chcieli wziąć udział w konkursie, ale nie mają jeszcze motocykla, chociaż pasjonują się tym od dziecka,
- w związku z powyższym nie można wrzucać wszystkich do jednego kotła.
To oczywiście takie pół żartem pół serio wymienienie kilku przeszkód i przeciwwskazań, które można mnożyć bez końca, a nie złośliwość itp. wymierzone w Maćka800.
Wiadomo, że niektórzy to, a inni tamto.
Liczy się zajawa, a reszta to tylko przybudówka.
Mam za sobą swój pierwszy w życiu sezon na moto i strzeliłem jakieś 14 kkm. Przy Morsie, Wasylu, Gabasie, Luku, Marku, i wielu innych to mały pikuś, ale ja się jaram jeżdżeniem, a ten wynik niby nie jest istotny, ani zbyt duży, ale fajnie jest usłyszeć coś w rodzaju "No Stary, 14 jak na pierwszy sezon, to niezły przebieg".
Jeśli w tym roku go poprawię, to będzie super. A jeśli tak się złoży, że któregoś dnia pierdyknę 4-ro cyfrowy dystansik, to też będzie super, będę z siebie dumny i pochwalę się kumplom. Bez dorabiania ideologii - po prostu cieszyłbym się i chciałbym sie tym z kimś podzielić.
A jak ktoś mi powie, że nakręcił w sezonie kilkadziesiąt tysi, albo wchuj dużo w ciągu jednego dnia, to wszem i wobec będę rozpowiadał, że jest kozak i chętnie postawię mu browara, albo wysuszę z nim/z nią buteleczkę. A jeśli kilku z Was się do mnie dołączy i dodatkowo zrobimy dla takiego zawodnika/zawodniczki jakiś pamiątkowy gadżet w dowód uznania, to już będzie całkiem zayebistche...
Przecież nie robimy konkursu na "Prawdziwego Motocyklistę", "Prawdziwego Twardziela", "Prawdziwego Polaka", "czy innego Najtwardszego z Najtwardzych" i "Najprawdziwszego z Najprawdziwszych". Ustaliliśmy, że nagradzamy przejechane kilometry. Liczba decyduje, a inne kryteria eliminujemy. I koniec.
Reasumując:
Jestem za obiema kategoriami i każdemu długodystansowcowi z góry okazuję respekt i uznanie.