myślę, że spróbujemy każdego wariantu przed Akcją.
O tyle jest wygodnie, ze w Chełmnie dzieciaki mają piaskownicę i ooooogromny trawnik.
Więc pewnie zrobimy i tak i tak. Trawnik trzeba będzie wygrodzić taśmą około 20 x 30m.
Standardowo wykrywaczem omiata się w cyklu 2 sekundowym na każdą stronę, a zasięg dla dziecka to max 1.5m na szerokość i 0.3m na długość cewki.
To czyni 0.5m2 na 4 sekundy. Aby w miarę dokładnie sprawdzić 600m2 trzeba minimum półtorej godziny, a praktycznie 2 do 3 razy więcej. Nie uwzględniając czasu na znalezienie fantu, gdy detektor zasygnalizuje jakieś znalezisko.
Ponieważ ten wykrywacz, który mamy do dyspozycji jest bardzo precyzyjny, daje czytelną informację o wielkości, odległości oraz materiale znaleziska i może dyskryminować inne przedmioty zastanawiam się nad wprowadzeniem utrudnienia w postaci rozrzucenia fałszywek wykonanych z innego materiału, aby urozmaicić zabawę.
Kilkuminutowy instruktaż to tez dla nich jakaś ciekawostka i zdobycie dodatkowej wiedzy.
Może wrócić do pomysłu z prawdziwymi jednogroszówkami jako liczącym się znaleziskiem i podkładkami jako fałszywki. 5 złotych polskich to 500 jednogroszówek, szczególnie że Łysolek zobowiązał się dostarczyć swoje zbiory

. dla dzieciaków też znalezienie prawdziwych pieniążków nawet o niewielkim nominale to dodatkowa atrakcja i zachęta do dokładnych poszukiwań.
Można też zrobić dodatkowy konkurs. Rozrzucić 1, 2 i 5groszówki oraz podkładki. Po usłyszeniu sygnału trzeba będzie określić na podstawie odczytu graficznego wykrywacza, z czym mamy do czynienia. W przypadku prawidłowej odpowiedzi fant można zatrzymać.
To podniesie temperaturę poszukiwań - w końcu chodzi o prawdziwą kasę.
Załączam zrzut z ekranu po znalezieniu obiektu. Wiele można odczytać z tych informacji zanim weźmie się znalezisko do ręki.
Może taka zabawa zachęci dzieciaki do czegoś więcej niż tylko latanie po trawniku za drobnymi?
Myślę o wyprawie np. na pole bitwy z okresu kampanii napoleońskich – w którym to było roku?
Najsampierw dzieciaki musiałyby poszukać w necie planów bitwy, informacji na temat danego wydarzenia, następnie nanieść pozycje oddziałów ze szkicu na mapy satelitarne np. guglowskie. A w czasie wakacji moglibyśmy zabrać je tam w realu i mogłyby poszukać z wykrywaczem: guzików od mundurów, odznak pułkowych, klamer od pasów, monet czy kul ołowianych (wiem że to trucizna).
Takie poszukiwania wymagają, co prawda zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków, ale to jest do załatwienia.
OK. skupmy się na dniu dzisiejszym... tzn jutrzejszym

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS