ROADS - wspomnienia
- Arczi
- klepacz
- Posty: 804
- Rejestracja: pt 07 lip 2006, 01:18
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Maj - wyjazd do Wdzydz na imprezę Vikingów. Roads tym razem na plecaka ze mną. Wyjeżdżamy z Sowiego gniazda całą grupą i kierujemy się na Gdańsk. Duża część grupy jedzie z plecakami, więc tempo jest "zabójcze" 120 - 140km/h, ale według zasady: "jak z kimś to nie zapier...." W końcu wyjeżdżamy na dwupasmówkę do Płońska szeroka piękna dróżka, aż żal nie odkręcić manety - i co? i nic... dalej 120 - 140km/h. Pierwszy nie wytrzymał Piotrek P. i odkręcił zostawiając resztę z tyłu w jego ślady poszedł też Hubert z Beatą, więc pomyślalem ... nie odpuszczę takiej jazdy, najwyżej Roads mnie zabije i odkręciłem do dwójki z przodu. Po ok. 30 km zatrzymalismy się, aby poczekać na resztę, schodząc z moto zacząłem zastanawiać się jak tu wytłmaczyć Roadsowi niepohamowaną pokusę odkręcenia manety (że bezpiecznie, szeroko i takie tam) , ale On zaczął pierwszy: no kur.. taką jazdę to rozumiem, gdybyś nie odkręcił to bym pewnie usnął z nudów.
On był naprawdę świetnym plecakiem i dlatego każdy lubił z Nim jeździć.
On był naprawdę świetnym plecakiem i dlatego każdy lubił z Nim jeździć.
- DIDI
- klepacz
- Posty: 1575
- Rejestracja: pt 01 gru 2006, 23:11
- Imię: Daniel
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bartoszyce
- Kontakt:
Było trochę tego. Roads robił prawko w Olsztynie. Przed egzaminem pokazywałem mu trasę motocyklową, oczywiscie pogoda do du..y/ Lało niemiłosiernie. Ale co tam polatalismy samochodem po trasie no i ROadsik leci na moto. Wreca po kilku rundach na trasie i pyta: "Daniel gdzie w tym miescie można kupić jakieś buty??"
Buty??-pytam. A po co Ci buty przecież Twoje są wporządku.
- Na to ROADS:" Raczej nie bo mam w nich kałużę"
więc poleciał po buty i wraca zadowolony.
Pojawia się kolejne pytanie/
"Daniel co kupić Fabiqowi w podzięce za nocleg?? Myślisz, że flacha wystarczy??
Pewnie tak odpowiadam tylko, że na egzamin nie dotrzesz jak ją kupisz
No i oblał testy. To pewnie przez to chlanie z Fabiqiem
Nastepnym razem już zdał bez problemów. Jego błysk w oczach gdy mówił, że kupił już VFRę. Bezcenne!!
Jego pierwszy zlot na moto w Sulejowie. Przylatujemy z Fabiqiem do Wawy i czekamy na ROADS-a. Zastanawiamy się jak on bedzie śmigał?? Pewnie jeszcze nie ma wprawy. A tu konkretne zdziwko
ROADS zapiernicza miedzy samochodami w korku i to z kuframi.
Mówię nieźle sobie radzisz. A Ten: " No wiesz przecież uczyłem się od Ciebie"
Zawsze potrafił zawalić rozbrajający tekst
Fajny był chłopak z niego!! Zawsze zostanie w mojej pamięci
Buty??-pytam. A po co Ci buty przecież Twoje są wporządku.
- Na to ROADS:" Raczej nie bo mam w nich kałużę"
więc poleciał po buty i wraca zadowolony.

Pojawia się kolejne pytanie/
"Daniel co kupić Fabiqowi w podzięce za nocleg?? Myślisz, że flacha wystarczy??

Pewnie tak odpowiadam tylko, że na egzamin nie dotrzesz jak ją kupisz

No i oblał testy. To pewnie przez to chlanie z Fabiqiem

Nastepnym razem już zdał bez problemów. Jego błysk w oczach gdy mówił, że kupił już VFRę. Bezcenne!!
Jego pierwszy zlot na moto w Sulejowie. Przylatujemy z Fabiqiem do Wawy i czekamy na ROADS-a. Zastanawiamy się jak on bedzie śmigał?? Pewnie jeszcze nie ma wprawy. A tu konkretne zdziwko



Fajny był chłopak z niego!! Zawsze zostanie w mojej pamięci

Panie władzo jechałem szybko, bo ja kocham zapier...lać 
DIDI

DIDI
- maciek 800
- klepacz
- Posty: 579
- Rejestracja: ndz 17 gru 2006, 12:05
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa/Raszyn
Długi weekend majowy. Jesteśmy z Justyną w Krakowie, awaria mojej VFR
. ROADS jako pomoc drogowa jedzie po nas na ochotnika i bezinteresownie! Dzwonie do niego ok 10-ej zapytać gdzie jest? , a ROADS na to : " ..ee no właśnie z wawy ruszam bo zaspałem". Trochę mi ciśnienie skacze bo trza moto zapakować na pakę i jeszcze tego samego dnia do wawy wrócić, ale cóż czekamy. Za 15 min dzwoni ROADS :" no to gdzie mam jechać bo właśnie tablicę Kraków minąłem....." 


- cieply81
- teksciarz
- Posty: 154
- Rejestracja: śr 10 maja 2006, 15:46
- Imię: Łukasz
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa
Świetny pomysł na kolejny temat dotyczący Roads'a.
Naprawdę miło poczytać...
Morsie ... gratuluje pomysłu.
Pozdrawiam
A jeszcze jedno, czy ktoś zna tytuł albo wykonawce piosenki, która była zaśpiewana na koniec mszy? Gitara + saksofon ... wyciskacz łez. Proszę o odp na PW zeby nie zaśmiecać tematu.
Naprawdę miło poczytać...
Morsie ... gratuluje pomysłu.
Pozdrawiam
A jeszcze jedno, czy ktoś zna tytuł albo wykonawce piosenki, która była zaśpiewana na koniec mszy? Gitara + saksofon ... wyciskacz łez. Proszę o odp na PW zeby nie zaśmiecać tematu.
"Są tacy, co twierdzą, że motocykliści to brodate grubasy z piwnym oddechem i resztkami grilla na wąsach (...)"
- Dresik
- klepacz
- Posty: 1840
- Rejestracja: sob 14 kwie 2007, 20:41
- Imię: Piotr
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Biała
Początek wakacji 2007.. Moje imieniny.. Rozmawiałem wcześniej z Sową, powiedział że prawdopodobnie się nie zjawi.. Miało również nie być Roadsa, przepraszał mnie że nie przyjedzie, miał mnóstwo pracy...
Ekipa zjechała się po południu..Pośmigaliśmy troche po okolicy, wróciliśmy do mnie na działke... Rodzice powiedzieli, żebym zajżał do garażu... a tam - czerwona VFRa Sowy
Rozradowany, uśmiechnięty od ucha do ucha wybiegam z garażu... W drugim końcu podwórka ze starej stodoły wybiega Sowa z Przemkiem, biegniemy do siebie, mocny Ownersowski uścisk i niesamowita radość, taka niespodzianka.... Najwspanialszy prezent imieninowy.. Cały Roads... Dziekuje...
Roads wiem że będziesz z nami i w przyszłym roku i w każdym następnym

Ekipa zjechała się po południu..Pośmigaliśmy troche po okolicy, wróciliśmy do mnie na działke... Rodzice powiedzieli, żebym zajżał do garażu... a tam - czerwona VFRa Sowy

Roads wiem że będziesz z nami i w przyszłym roku i w każdym następnym




-
- klepacz
- Posty: 1479
- Rejestracja: ndz 15 kwie 2007, 18:41
- Imię: ...
- województwo: warmińsko-mazurskie
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
jak to ktora ? pewnie, ze Zuza biegala z RUDYM ... kotkiemGaBaS pisze: Jedna z dziewczyn, no właśnie która? złapała małego kotka, takiego rudego...cyt.
GaBaS - zostaw tego kota, nie wiesz, że to co rude to wredne?
odwrócił się i powiedział...
ROADS - Gabas !!!![]()

[ Dodano: 2007-10-29, 19:09 ]
siedzac na zimnym parkingu w cieniu wymeczeni z hamburgerami w paszczach czekajac na roadsa i myslac w jakim tempie bedziemy jechaliDaniel VTS pisze:o Wawy i czekamy na ROADS-a. Zastanawiamy się jak on bedzie śmigał?? Pewnie jeszcze nie ma wprawy. A tu konkretne zdziwkoROADS zapiernicza miedzy samochodami w korku i to z kuframi.
Mówię nieźle sobie radzisz. A Ten: " No wiesz przecież uczyłem się od Ciebie"
Zawsze potrafił zawalić rozbrajający tekst
Fajny był chłopak z niego!! Zawsze zostanie w mojej pamięci

a tu czerwono-ruda strzala sie wylania, nawet Fabiq nie mogl nadazyc miedzy samochodami, ale to chyba wina moich 58 kg hehe

Roads moj Ty maly rudzielcu :* [*]
...
- KolczyK
- stary wyjadacz
- Posty: 4199
- Rejestracja: pt 02 mar 2007, 23:20
- Imię: Przemysław
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Trójmiasto, Rumia
- Kontakt:
A Ja wspomniałem z Monią dziś Roadsa przy jego grobie, zapaliliśmy mu płomienie życia i pojechaliśmy na rozdroże.....i tak oto szczesliwie zaprowadził Nas do domu.....dzięki Roads !!!
VFR800FI '99 - była ze mną 35tyś km
VFR800FI '02 - obecna kochanka
UBEZPIECZENIA << www.kolczynscy.pl >>>
VFR800FI '02 - obecna kochanka
UBEZPIECZENIA << www.kolczynscy.pl >>>
- mors
- stary wyjadacz
- Posty: 3001
- Rejestracja: czw 28 wrz 2006, 10:14
- Imię: Jacek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Sopot
- Kontakt:
Kolczyk - nie rozdroże, ale - jak napisał GaBaS "ROADSDROŻE"
przepraszam, ze zapytam czy nikt już nie ma żadnych więcej wspoomnień związanych z ROADSem?
Ejże, mobilizuję Was - mie trzymajcie ich przy sobie - podzielcie się z innymi - to nie po ołnersku. Jesli brak Wam weny - to piszcie na PW do mnie. Postaram się jakoś ubrać je w szaty półliter-ackie
przepraszam, ze zapytam czy nikt już nie ma żadnych więcej wspoomnień związanych z ROADSem?
Ejże, mobilizuję Was - mie trzymajcie ich przy sobie - podzielcie się z innymi - to nie po ołnersku. Jesli brak Wam weny - to piszcie na PW do mnie. Postaram się jakoś ubrać je w szaty półliter-ackie
alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS
Moge powiedziec, ze Roads'a wlasciwie stracilem. Minelismy sie. Dopiero jak Go zabraklo uswiadomilem sobie, ze poza vfrowaniem mielismy wspolne depeszowanie... Nie spal u nas zima 2007 po motobazare w Lodzi, a mial spac - jakos plany sie Mu zmienily. Potem przez caly sezon wiecej sie udzielalem niestety tutaj niz w zyciu prawdziwym, wiekszosc spotkan mi uciekla i dopiero w Sulejowie jesienia mialem znow okazje byc nieco blizej. Poszlismy wieksza ekipa na sniadanie do knajpy, wyglupiajac sie jak bysmy byli szczeniakami na koloniach. Podczas snadania mial do mnie sprawe Don Wasyl i zadzwonil na kom Roads'a bo moja byla wylaczona. Jak gdyby to byla moja komora pogadalem, oddzwonilem (a poniewaz nie znalem tego modelu to oddzwonilem rekoma Roads'a) Wasyl zadzwonil jeszcze raz, rzadzilem sie ta Przemkowa komorka jak swoja - bezczelnie i dla zartu, wpisujac sie w klimat ogolnej zgrywy. Nawet chyba (jesli mnie pamiec nie myli) na chwile mu ja zarekwirowalem... A On byl tak rozbrajajaco bezbronny: z jednej strony chcial przeciez pomoc, z drugiej nie wiedzial, czy sobie z Niego jaj nie robia za duzych i czy nie czas juz byloby to uciac.
Czlowiek - serce.
Ja zapamietam Przemka wlasnie z tego szczeniacko beztroskiego poranka w Sulejowie.
Czlowiek - serce.
Ja zapamietam Przemka wlasnie z tego szczeniacko beztroskiego poranka w Sulejowie.
cóż...ehhh ...wspólne wypada....śmiałam się że Roads ma abonent na kawe u nas ehhe nawt kupiłam zapażaczkę do kawki dla niego...wspólne plany sylwestrowe, weekendowe picie...imprezy wyjazdy ...zabrał ze sobą wiele naszych wspólnych tajemnic...hehe bardzo mi go brakuje..Przemuś zapażaczka się marnuje obrośnie kurzem przez ciebie wracaj ....kawa stygnie...
to był ostatni mój post nie pisze już więcej zostanie w sercu głęboko..zapamiętany jako najleprzy przyjaciel..nie piszę bo z każdym literką uraniam łęzkę...boli tak bardzo
wiem że kiedyś się spotkamy gdzie kolwiek jesteś 



Życie jest piękne , gdzy żyć się umie ,gdy jedno serce drugie rozumie ,gdy można kochać jawnie i skrycie i być kochanym przez całe życie..
- wasyl
- stary wyjadacz
- Posty: 3148
- Rejestracja: pn 12 lut 2007, 21:19
- Imię: Daniel
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Spotkanie we Wdzydzach...
Dzidownicy na pas,a reszta do trójmiasta.
Roads plecakował ..nie wiem komu.
Chciał pojechać do trójmiasta....
Wziąłem go na plecaka,a ponieważ nie jeżdżę z facetami - bo nie gustuję,ROADS dostał ksywkę Maleńka.
Od tej pory przy każdym spotkaniu zawsze mówiliśmy do siebie-Maleńka.
Ja wiem dlaczego mówiłem tak do niego,ale dlaczego On mówił tak na mnie -nie wiem,ale się domyślam -po prostu z sympatii....
Dzidownicy na pas,a reszta do trójmiasta.
Roads plecakował ..nie wiem komu.
Chciał pojechać do trójmiasta....
Wziąłem go na plecaka,a ponieważ nie jeżdżę z facetami - bo nie gustuję,ROADS dostał ksywkę Maleńka.
Od tej pory przy każdym spotkaniu zawsze mówiliśmy do siebie-Maleńka.
Ja wiem dlaczego mówiłem tak do niego,ale dlaczego On mówił tak na mnie -nie wiem,ale się domyślam -po prostu z sympatii....
Jestem skromnym człowiekiem-a o swojej skromności mogę godzinami napierd.....
Nigdy nie jeździj szybciej, niż potrafi latać Twój anioł stróż !!!
Nigdy nie jeździj szybciej, niż potrafi latać Twój anioł stróż !!!
- mors
- stary wyjadacz
- Posty: 3001
- Rejestracja: czw 28 wrz 2006, 10:14
- Imię: Jacek
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Sopot
- Kontakt:
16 października 2007 - w miarę rano. Mam trochę jeżdżenia słuzbowego po Trójmieście. Wyglądam przez okno i odmawiam poranną modlitwę.
Panie spraw, aby pogoda pozwoliła mi jeździć na dwóch kółkach, gdyż na czterech stojąc w korkach bluźnił bede niezmiernie, a chyba nie chcesz byc powodem grzechu bluźnierstwa wypływającego z ust moich. Amen
Stwórca sprytnie przeze mnie zaszantażowany przychylił się i dał pogodę motobike friendly.
Zadowolony odziewam się w czerń kombinezonu i odpalam moją piękną. jesień za pasem, a ja ponawijam jeszcze parę kaemów na gume kół moich. To będzie piękny dzień -tłucze się myśl pod kaskiem, a za kilka dni śmiganie do Warszawy - do Marka i do Piotrkowa - oczywiśnie na moto. Czy moga być pieniejsze perspektywy.
Minęła jedenasta, ale jestem na moto - korki mi nie straszne. Z palcem w organiźmie załatwię wszystko - co mam do załatwienia.
Chowam komórę pod kurtkę, kask, rekawice i dzida. Jest sucho, słońce często wychyla się zza chmur, temperatura jak na morsa - ukrop. Po kilku km od domu pierwsza niebezpieczna systuacja. Za chwilę druga. Co jest? - myslę. Puszkarze jeżdżą jakby rozum w garażu zostawili. W taka pogodę? Nie mija wiele czasu kolejna nieprzyjemna przygoda.
Za każdym razem cos każe mi zwolnić, wstrzymac się z wyprzedzaniem, albo bez specjalnych przesłanek zachowac szczególną ostrożność - co po chwili skutkuje tym, ze w kolizyjnej sytuacji udaje mi się wyjść bez szwanku... no może oprócz bokserek, które z każda chwilą przypominają gacie hutnika po nocnej zmianie.
Powoli przesytaje to byc zabawne. Troszkę tego za dużo... ale pewnio to jeden z tych dziwnych meteopatycznych dni.
W tym momencie wyjeżdżam z za zakrętu i widzę koreczek. Doganiam wolno jadący autobus, widzę z przeciwka ustawiony do skretu w lewo samochód, ale kierowca wyraźnie nie wykazuje chęci na wykonanie manewru póki autobus i ja nie przejedziemy. Miejsca dużo - postanawiam wyprzedzić autobus, spoko zmieszczę się pomiędzy nim i oczekującym z naprzeciwka pojazdem. Kierunek i maneta, wyprzedzam, ale kiedy jestem w połowie autobusu zamiast odkręcić i smignąć przed nim - gwałtownie hebluję. Nie wiem dlaczego. Moto nurkuje, dupą rzuca jak diabłem po święconej wodzie, slysze terkot ABSu i widzę że autobus nagle też hamuje i staje. Moje koło wysuwa się lekko przed autobus i zamiera bez ruchu. dopiero wtedy widzę auto wyjeżdżające z prawej strony i wykonujące lewoskręt. Gdyby nie gwałtowna polka zakończona hamowaniem siedziałbym teraz kierowcy auta na kolanach.
No to chyba dość na dzisiaj - limit szczęścia wyczerpany. Jeszcze nigdy w ciągu kilku godzin nie miałem tyle niebezpiecznych sytuacji.
Zanim dotarłem do domu co chwila czułem wibrujący telefon pod kurtką. No ktoś mnie strasznie kocha, ze tak wydzwania impulsy do mnie.
Zajeżdżam do garażu. Odstawiam moją piękną i dopiero zaglądam do telefonu. Marek, GaBaS, Ruda... ojojoj jak to się za morsem stęsknili, ale myslę, ze Marek i GaBaS pewnie chca ustalić szczegóły najbliższego nalotu na Warszawę i Piortrków. Wybieram numer Marka i za chwilę świat wali mi się na głowę... Nie wiem ile czasu minęło, aż w ogóle zacząłem mysleć, ale gdy wspomniałem moją jazdę wiedziałem na pewno kto wstrzymywał moją rękę nad manetą, kazał mi heblować, albo odkręcić, zeby uciec przed szarżująca puszką.
Dzięki ROADS - ZAWSZE wiedziałem, ze jestes najlepszym kumplem i przyjacielem, ale nie wiedziałem, ze słowo ZAWSZE to też synonim słowa WIECZNOŚĆ.
Panie spraw, aby pogoda pozwoliła mi jeździć na dwóch kółkach, gdyż na czterech stojąc w korkach bluźnił bede niezmiernie, a chyba nie chcesz byc powodem grzechu bluźnierstwa wypływającego z ust moich. Amen
Stwórca sprytnie przeze mnie zaszantażowany przychylił się i dał pogodę motobike friendly.
Zadowolony odziewam się w czerń kombinezonu i odpalam moją piękną. jesień za pasem, a ja ponawijam jeszcze parę kaemów na gume kół moich. To będzie piękny dzień -tłucze się myśl pod kaskiem, a za kilka dni śmiganie do Warszawy - do Marka i do Piotrkowa - oczywiśnie na moto. Czy moga być pieniejsze perspektywy.
Minęła jedenasta, ale jestem na moto - korki mi nie straszne. Z palcem w organiźmie załatwię wszystko - co mam do załatwienia.
Chowam komórę pod kurtkę, kask, rekawice i dzida. Jest sucho, słońce często wychyla się zza chmur, temperatura jak na morsa - ukrop. Po kilku km od domu pierwsza niebezpieczna systuacja. Za chwilę druga. Co jest? - myslę. Puszkarze jeżdżą jakby rozum w garażu zostawili. W taka pogodę? Nie mija wiele czasu kolejna nieprzyjemna przygoda.
Za każdym razem cos każe mi zwolnić, wstrzymac się z wyprzedzaniem, albo bez specjalnych przesłanek zachowac szczególną ostrożność - co po chwili skutkuje tym, ze w kolizyjnej sytuacji udaje mi się wyjść bez szwanku... no może oprócz bokserek, które z każda chwilą przypominają gacie hutnika po nocnej zmianie.
Powoli przesytaje to byc zabawne. Troszkę tego za dużo... ale pewnio to jeden z tych dziwnych meteopatycznych dni.
W tym momencie wyjeżdżam z za zakrętu i widzę koreczek. Doganiam wolno jadący autobus, widzę z przeciwka ustawiony do skretu w lewo samochód, ale kierowca wyraźnie nie wykazuje chęci na wykonanie manewru póki autobus i ja nie przejedziemy. Miejsca dużo - postanawiam wyprzedzić autobus, spoko zmieszczę się pomiędzy nim i oczekującym z naprzeciwka pojazdem. Kierunek i maneta, wyprzedzam, ale kiedy jestem w połowie autobusu zamiast odkręcić i smignąć przed nim - gwałtownie hebluję. Nie wiem dlaczego. Moto nurkuje, dupą rzuca jak diabłem po święconej wodzie, slysze terkot ABSu i widzę że autobus nagle też hamuje i staje. Moje koło wysuwa się lekko przed autobus i zamiera bez ruchu. dopiero wtedy widzę auto wyjeżdżające z prawej strony i wykonujące lewoskręt. Gdyby nie gwałtowna polka zakończona hamowaniem siedziałbym teraz kierowcy auta na kolanach.
No to chyba dość na dzisiaj - limit szczęścia wyczerpany. Jeszcze nigdy w ciągu kilku godzin nie miałem tyle niebezpiecznych sytuacji.
Zanim dotarłem do domu co chwila czułem wibrujący telefon pod kurtką. No ktoś mnie strasznie kocha, ze tak wydzwania impulsy do mnie.
Zajeżdżam do garażu. Odstawiam moją piękną i dopiero zaglądam do telefonu. Marek, GaBaS, Ruda... ojojoj jak to się za morsem stęsknili, ale myslę, ze Marek i GaBaS pewnie chca ustalić szczegóły najbliższego nalotu na Warszawę i Piortrków. Wybieram numer Marka i za chwilę świat wali mi się na głowę... Nie wiem ile czasu minęło, aż w ogóle zacząłem mysleć, ale gdy wspomniałem moją jazdę wiedziałem na pewno kto wstrzymywał moją rękę nad manetą, kazał mi heblować, albo odkręcić, zeby uciec przed szarżująca puszką.
Dzięki ROADS - ZAWSZE wiedziałem, ze jestes najlepszym kumplem i przyjacielem, ale nie wiedziałem, ze słowo ZAWSZE to też synonim słowa WIECZNOŚĆ.
alkohol - nawet pity bez umiaru, nie przyćmi bólu po stracie przyjaciela... 16.10.2007 ROADS
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości